Ale zanim zacznę się chwalić
muszę Wam powiedzieć jaka jestem "guuupia".
Znacie już moją kanapę?
Taka zwykła, prosta, nie rozkładana,
a co się z tym wiąże ma trochę wolnego miejsca pod spodem:)
I czasem jak mam coś robótkowego do schowania,
to myk pod kanapę i już czysto:D
I tak ostatnio włożyłam sobie dwa pudełeczka po butach,
pełne różności wszelakich.
A, wiecie Szymon też lubi to miejsce pod kanapą:)
tyle, że on tam włazi do połowy
i leżąc na brzuchu bajki sobie ogląda:D
I "wzion mi" to jedno pudełko i kopnął dalej...
A ja co?
Zamiast stanąć z boku i lekko kanapę przesunąć i już,
to ja się wpycham pod tą kanapę
i ręką macam, szukam i się naciągam
Pudełko wyciągnęłam ale i siebie też:/
A, raczej się naciągnęłam i to jak....
aż mi się słabo zrobiło.
Mówię Wam głupich nie sieją .
Teraz chodzę i stękam, ręka boli, szyja też i połowa pleców.
Jeszcze rano jest względnie ale im bliżej wieczora tym gorzej...
Ehhhh.... szkoda gadać....
Ale wróćmy do dzisiejszego tematu,
bo nie miało być o mnie,
tylko o tym, co to ja jeszcze w grudniu dostałam:)
A, więc przedstawiam Wam moją wspaniałą towarzyszkę,
W sam raz zdążyła na Święta,
bo przyjechała w poniedziałek przed wigilią:)
Lala pomagała nam ubierać choinkę,
a w szczególności zajęła się rozplątywaniem światełek.
Jednak lampki okazały się mocno poplątane,
aż biedulce zrobiło się gorąco:)
Następnie pomagała Mikołajowi układać prezenty pod choinką,
a później pilnowała ,
aby się dzieci do nich za wcześnie nie dobrały:)
O, tu widać jeszcze moje wytworki w postaci woreczków z literkami,
a jak się bliżej przyjrzycie,
to z lewej i prawej strony widać etykietki/tagi jakie sama wykonałam.
Proste i skromne ale ze mnie żadna scraperka;)
Tak się mniej więcej prezentuje worek Szymona:)
Jak już prezenty zostały rozpakowane,
to się okazało,
że lala znalazła pod choinką przyjaciela:)
A do domu jechała z nami na honorowym miejscu:)
obok kierowcy:)
Moniko bardzo, bardzo Ci dziękuję :)
Lala jest naprawdę wspaniała i dzięki niej przypomniałam sobie,
że jak byłam mała, to babcia zrobiła mi też taką szydełkową lalę.
Tamta nie była taka śliczna i milutka.
Różniła się wykonaniem, bo i z resztek była zrobiona i wypchana gałagankami i z włóczki stylonowej była ale za to przez jakiś czas była moja najlepszą przytulanką, z którą spałam:)
Także dziękuję Ci kochana nie tylko za lalę ale i za odzyskane przepiękne wspomnienia:)
*
I druga niespodzianka, która do mnie dotarła już po Świętach,
Taka śnieżynkowa paczucha:)
która zdążyła jednak poleżeć pod choinką;)
Kazałam Szymonowi poczekać i nie rozpakowywać,
a sama poszłam po aparat.
Wracam, a na stole pusto ....
i tylko szelmowski uśmiech pojawił się na tej jego buźce:)
Schował mi ją pod choinkę:)
Zacznę od kartki,
bo jest naprawdę przepiękna:)
haftowana i to w dodatku ze śnieżynką,
a jak już pisałam, w tym roku dostałam fizia na punkcie śnieżynek:)
A w paczusi była oczywiście nagroda główna,
w postaci tej uroczej łapki kuchennej.
Łapka jest gruba, mięciutka i wspaniale wykonana:)
A w środku znalazłam jeszcze sporo innych wspaniałości:)
Jeszcze jedną bialuteńką śnieżynkę,
buttony, zawieszki imbryczki, konika do ciastek, słodkości i cynamonik:)
Aga bardzo Ci dziękuję:)
Konik do ciastek spisuje się wyśmienicie ale nie mam,
specjalnie co pokazać,
bo ciastka znikają w takim tempie, że nie nadążam ich uwiecznić:)
Jedyne co się ostało, to te kilka ostatnich:)
Miłej soboty Wam życzę:)